Odkąd łącząc zapalne punkty na mej trądzikowej skórze nie powstaje gwiezdna konstelacja Hydra, coraz bardziej skłaniam się ku prostym, mechanicznym i mniej drażniącym sposobom walki z cerą niełatwą w pielęgnacji. Wiem jak wiele zawdzięczam tretinoinie, którą stosuję z powodzeniem od lat pięciu, ale jednocześnie żyję w pełnej świadomości nieuchronnych skutków niepożądanych długotrwałego leczenia farmakologicznego. Złuszczanie manualne uskuteczniam z większą śmiałością, a swoimi przemyśleniami w dziedzinie akcesoriów myjących podzielę się właśnie dzisiaj.
CZYM KIEROWAĆ SIĘ PRZY WYBORZE AKCESORIUM
Rozstrzał cenowy pomiędzy akcesoriami do pielęgnacji skóry jest ogromny - łatwo popaść w kosmetyczny dysonans i utopić ogrom pieniędzy w produkt wątpliwej jakości, choć zdarzają się akcesoria, które są warte nawet i tej wysokiej ceny.
Bardzo rzadko polecam konkretne akcesoria materiałowe, ponieważ dokładnie tak, jak przy wyborze ubrań, ocena jakości danej rzeczy musi przejść test percepcyjny (dotyku (jakość materiału) oraz dokładną ocenę wykończenia - siła szwów, lamówkowanie lub też brak, i tym podobne), niemożliwy do przeprowadzenia podczas zakupów on-line.
Wbrew pozorom nie kieruję się jedynie składem materiałowym, który nie przesądza o finalnej jakości wykonanej ściereczki. Chłonne mikrofibry, z racji swojej strukturalnej, mikrowłóknistej budowy, są materiałami syntetycznymi (polyester), zatem bardziej od samego składu danej tkaniny, większe znaczenie ma dla mnie jej delikatność, mięsistość oraz siła splotów (na przykład dodatek poliamidu, brak włókien elastycznych), a także rozmieszczenie i długość wypustek lub też ich brak. Najważniejsze testy, niestety, odbywają się tuż po zakupie danego akcesorium - nie wszystko bowiem jest możliwe do sprawdzenia przed zakupem, a mianowicie: jak dana tkanina zachowuje się w kontakcie z wodą (delikatność włókien), czy jest chłonna i spełnia swoją rolę myjącą, co dzieje się z nią po praniu oraz jak znosi metody sterylizacyjne: wygotowywanie oraz chlorowanie. Akcesoria wymagają codziennego prania, dlatego też te kiepskiej jakości bardzo szybko odbarwią się, staną się szorstkie, mogą tracić siłę splotów (rwać się) oraz nie będą spełniać swojej podstawowej funkcji. Przewodnie znaczenie ma dla mnie zatem jakość wykorzystanej tkaniny oraz długość i gęstość włókien - im krótsze i im gęściej ulokowane, tym akcesorium będzie lepiej chwytać zabrudzenia oraz łagodniej obchodzić się ze skórą.
Naturalne tkaniny posiadają niepowtarzalną strukturę i właściwości użytkowe, nie popadam jednak w bezsporny zachwyt: wśród bezmiaru zalet, mają one i swoje minusy, przez co w oczyszczaniu skóry, moim zdaniem, sprawdzają się kiepsko. W naturalnych szmatkach ze względu na ilość splotów i trwałość tkaniny najczęściej stosowany jest muślin - bawełniany, lniany, bądź też mniej popularny: bambusowy. Akcesoria muślinowe nie są chłonne oraz nie odznaczają się dobrymi właściwościami absorbującymi, posiadają natomiast nierówną strukturę, świetną do wykonania masażu, łagodnego peelingu, usunięcia suchych skórek i zrogowaceń lub końcowego etapu oczyszczania skóry. Nie widzę ich zatem w pierwszym etapie myjącym, zwłaszcza bogatym w fazę olejową. Mój nieukrywany sceptycyzm wynika ze skrajnej jakości tkanin naturalnych, trudności w znalezieniu dobrego surowca, delikatności i wymagającego użytkowania oraz stosunkowo słabej siły splotów, przez co są mniej trwałe oraz słabiej odporne na uszkodzenia.
MIEJSCE W PIELĘGNACJI
Szmatki wykonane z mikrofibry doskonale chwytają zabrudzenia (w zależności od podłoża wymagają odpowiedniego rozpuszczenia), efekt ten jest zwaloryzowany, gdy posiadają dodatkowe wypustki, są zatem pomocne w rytuale oczyszczania, szczególnie w sytuacjach trudnych, gdy nie sprzyja ani stosowanie formuł całkowicie spłukujących się (ściągają naskórek i powodują odwodnienie), jak i tych kremowych i tłuszczowych (przez całkowite nie domywanie się, generują skórne problemy oraz nie usuwają dokładnie zanieczyszczeń (rozszerzone pory, zaskórniki, zmiany naciekowe, zmiany głębiej ropiejące)). Akcesoria pozwalają znormalizować pielęgnację, bowiem dzięki nim możliwe jest jednoczesne zminimalizowanie ryzyka wzmożonego zanieczyszczania się cery na skutek nadmiaru emolientów tłustych w etapie myjącym oraz redukcja odwodnienia naskórka. Łagodny masaż szmatką wzmacnia zatem walory oczyszczające rytuału myjącego oraz pozwala ograniczyć ilość zastosowanych detergentów w pielęgnacji (na przykład rezygnacja z drugiego etapu oczyszczania). Akcesoria, również, w zależności od faktury, rozpatrywać można w formie regulacji - pocieranie falistą, nierównomierną strukturą to nic innego jak peeling mechaniczny, mocniejszy bądź też słabszy. Dużym plusem jest możliwość dowolnej regulacji siły oczyszczania i złuszczania za pomocą nacisku, struktury, zastosowanego materiału.
Abstrahuję od zaawansowanego bajkopisarstwa i marketingowych wydmuszek, dla mnie, jako osoby chociaż częściowo zorientowanej w temacie właściwej pielęgnacji i mającej jakąś tam siłę zasięgu, najważniejsza w tym całym dziwacznym, sprzecznym rejestrze, jest publikacja szkodliwych i nieprawdziwych treści przez markę szmatek myjących, Glov. Nie jest to wybitnie dobry produkt (kiepska jakość materiału, słabe wykończenie, zasadniczym plusem jest dostępność na terenie Polski), nie można przypisywać zwykłej mikrofibrze nadprzyrodzonych właściwości oczyszczających, bowiem tego typu akcesoria nie są w stanie zastąpić kosmetyków myjących, zwłaszcza w przypadku stosowania produktów obfitych w fazę tłuszczową (kremy ochronne, kremy barwiące, podkłady kremowe) a nawet lekkiego makijażu mineralnego (w zależności od ilości produktu, formuły, przylegania, ilości sebum, produktów kremowych), które wymagają zupełnie innego modelu postępowania, by w pełni korzystać z ich właściwości i cieszyć się zdrową, zadbaną, czystą skórą. Mogą okazać się doskonałym dodatkiem do pielęgnacji, gdyż świetnie wzmacniają właściwości myjące zastosowanych kosmetyków, co pozwala na zastosowanie o wiele łagodniejszych formuł oraz ograniczenie stosowania tradycyjnych peelingów, ale nawet dzięki "unikalnej" strukturze, nie poradzą sobie z zabrudzeniami samodzielnie. Stosowanie szmatek zgodnie z zaleceniami producenta może sprzyjać trwałemu uwrażliwianiu się skóry (intensywne pocieranie skóry oraz jej naciąganie) oraz wzmożonemu zanieczyszczaniu (nieefektywne usuwanie zanieczyszczeń) i podrażnieniom oczu.
PRZYSPIESZONA INSTRUKCJA OBSŁUGI
Pocieranie skóry i potencjalne właściwości drażniące, sprawiają, że wszelkie ręcznikowe akcesoria, a zwłaszcza te o nierównomiernej strukturze, nie nadają się do pielęgnacji skóry zmienionej zapalnie (z wyjątkiem gładkiej mikrofibry, polecam szczególnie sprawdzone szmatki Biochemia Urody) oraz wyjątkowo wrażliwej, delikatnej i uszkodzonej. Warto również zapamiętać, by tego typu akcesoriów nie stosować samodzielnie, z samą wodą, oraz zastanowić się, czy stosowane z detergentami pieniącymi się nie okażą się dla skóry aż nadto agresywne (wzmacniają ich właściwości myjące). Właściwości elektrostatyczne mikrowłókien są szczególnie pomocne w usuwaniu zemulgowanych, rozpuszczonych już uprzednio zabrudzeń, szmatki mogą w pełni zastąpić drugi etap oczyszczania (mycie jednoetapowe) lub być dodatkiem do drugiego etapu, który może być znacznie łagodniejszy - dając efekt dobrze oczyszczonej cery bez większych podrażnień. Nie widzę do końca tego typu akcesoriów w demakijażu bardzo lekkiego makijażu mineralnego, który jest stosunkowo łatwo usunąć ze skóry łagodnymi preparatami, chociaż gdy skóra szybko się odwadnia, połączenie tego typu akcesoriów z gorzej spłukującą się formułą (na przykład mleczkiem, śmietanką), może okazać się strzałem w dziesiątkę. Ściereczki można również stosować w ramach regulacji, raz na jakiś czas, zastępując peeling - najlepiej z kosmetykami bogatymi bogatymi w fazę tłuszczową - emolienty tłuste zapewniają poślizg, zmniejszają siłę tarcia i potencjalne właściwości drażniące akcesorium.
Z pewnością nurtującą kwestią jest dezynfekcja akcesoriów myjących, gdyż niewłaściwie pielęgnowane stają się niebezpieczną siedzibą dla patogennych drobnoustrojów, mając jednoczesny, codzienny, potencjalnie uszkadzający naskórek, kontakt. Nie ulega zatem wątpliwości, że tego typu przyrządy wymagają codziennego prania, szybkiego suszenia oraz okresowo (co najmniej raz w tygodniu), agresywnej sterylizacji (namaczanie w chlorze, co najmniej 20 minutowe wygotowywanie). Dlatego też ogromne znaczenie ma jakość zastosowanych włókien oraz określony czas stosowania (nawet ulubione ściereczki Emma Hardie wymagały wymiany po 3 miesiącach użytkowania). Bardziej higieniczną opcją są pojedyncze gazy kosmetyczne lub gazy niejałowe, które mocniej peelingują naskórek, ale również dobrze zbierają zabrudzenia i są jednorazowego użytku.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Z pewnością nurtującą kwestią jest dezynfekcja akcesoriów myjących, gdyż niewłaściwie pielęgnowane stają się niebezpieczną siedzibą dla patogennych drobnoustrojów, mając jednoczesny, codzienny, potencjalnie uszkadzający naskórek, kontakt. Nie ulega zatem wątpliwości, że tego typu przyrządy wymagają codziennego prania, szybkiego suszenia oraz okresowo (co najmniej raz w tygodniu), agresywnej sterylizacji (namaczanie w chlorze, co najmniej 20 minutowe wygotowywanie). Dlatego też ogromne znaczenie ma jakość zastosowanych włókien oraz określony czas stosowania (nawet ulubione ściereczki Emma Hardie wymagały wymiany po 3 miesiącach użytkowania). Bardziej higieniczną opcją są pojedyncze gazy kosmetyczne lub gazy niejałowe, które mocniej peelingują naskórek, ale również dobrze zbierają zabrudzenia i są jednorazowego użytku.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam ciepło,
Ewa