Prawdopodobnie, jeśli interesujesz się zagadnieniami pielęgnacyjnymi, chociaż raz słyszałeś o szczotkowaniu skóry na sucho. Bardzo często jednak podczas masażu pomijany zostaje bardzo ważny rejon ludzkiego ciała jakim jest szyja i głowa. To właśnie tutaj znajdują się gęsto umiejscowione węzły chłonne (potyliczne, zamałżowinowe, przyusznicze, policzkowe, językowe, podżuchwowe, podbródkowe, zagardłowe, podgnykowe, przedkrtaniowy, przedtchawicze, przytchawicze, nadrostkowe oraz szyjne: przednie, powierzchowne i głębokie), mięśnie, które podobnie jak te znajdujące się na innych partiach ciała również wymagają regularnie przeprowadzanych ćwiczeń oraz liczne naczynia krwionośne.
SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO
Pobudzanie rejonu głowy i szyi to poprawa ukrwienia oraz pobudzenia (pozytywna stymulacja) układu limfatycznego w określonych, strategicznych, czułych miejscach. Codzienne szczotkowanie twarzy doskonale reguluje cyrkulację krwi, ma to szczególne znaczenie u osób mających problemy z krążeniem (niskie ciśnienie, niedociśnienie czaszkowe, problemy z koncentracją, nasilone bóle i zawroty głowy, omdlenia, nudności, wysokie tętno w rejonie tętnicy szyjnej, zaburzenia rytmu serca, osłabienie, pogorszone samopoczucie), niestabilnym ciśnieniem śródczaszkowym oraz zastojami limfy. Codzienny masaż szczotką może zatem znacząco poprawić ogólny stan zdrowia, zredukować nadmierne napięcie mięśniowe oraz usprawnić funkcjonowanie układu nerwowego.
Delikatne, choć sztywne włosie naturalne, również z prostych przyczyn mechanicznych, doskonale rozpręża nadmiernie napięte mięśnie szyjne, górne grzbietu oraz twarzy, a ich fizyczne rozluźnienie przynosi natychmiastowe odciążenie, spokój i wyciszenie. Regularne masowanie głowy i twarzy w moim przypadku zmniejszyło ilość występujących nerwobóli oraz zniwelowało w znacznej mierze dyskomfort umiejscowiony w górnym odcinku kręgosłupa, który wynikał z jego nadmiernego przeciążenia (praca zdalna wymagająca siedzącej pozycji). Regularne masowanie rejonów głowy, poprawiło również moje samopoczucie i przyniosło poprawę funkcji poznawczych - szybciej kojarzę, jestem bardziej sprawna intelektualnie.
IDEALNA SKÓRA?
Powoli, z większą śmiałością, odchodzę od stosowania metod chemicznych i bardziej skłaniam się ku metodom mechanicznym, które wraz z poprawą stanu skóry są dla mnie coraz bardziej wystarczalne, a stosowane w sposób rozsądny, okazują się najlepszą metodą regulacyjną, przynoszącą lepsze efekty niż chemiczna eksfoliacja, która, niestety, za bardzo uwrażliwiała i zaogniała moją coraz bardziej delikatną cerę.
Dość mocno obawiałam się codziennego masażu tak delikatnej skóry dość szorstkim, sztywnym, naturalnym włosiem (uczę się na błędach i wiem jak negatywnie reagowałam na stosowanie szczoteczki sonicznej, czy nawet silikonowy płatek oczyszczający), bardzo szybko jednak wyciągnęłam właściwe wnioski i uzmysłowiłam sobie, iż mechaniczne, umiarkowane i dopasowane do potrzeb skóry usuwanie naskórka okazuje się mniej drażniące, a nawet codzienne szczotkowanie twarzy, nie odwadnia, nie ureaktywnia i nie uwrażliwia mojej wydelikaconej cery w takim stopniu, jak regularnie stosowane przeze mnie metody chemiczne, których działanie jest intensywniejsze i pociąga za sobą więcej niekorzystnych, długofalowych skutków niepożądanych (na przykład uszkadza barierę hydrolipidową oraz zaburza naturalny mikrobiom skórny).
Już lekkie drapanie naskórka przynosi świetne rezultaty i jest zaskakująco dobrą metodą normalizującą nasilone rogowacenie. Myślę, ze pomyślność szczotkowania zależy głównie od stosowanej szczotki z naturalnego włosia, która poddaje się naciskowi i nie ma tak wysokiej ścieralności oraz równej, ostrej powierzchni jak drobinki ścierające, czy nawet silikonowe wypustki, które w efekcie mają większy potencjał drażniący oraz faktu stosowania tej metody na sucho.
Po kilku miesiącach regularnego szczotkowania twarzy, widzę ogromną różnicę w wyglądzie i gładkości naskórka, mniejszej tendencji do hiperkeratynizacji, pojawiania się suchych skórek i permanentnego odwodnienia, lepszym napięciu (szczególnie w problematycznym dla mnie rejonie bruzd nosowo-wargowych) oraz odżywieniu naskórka (objawiającym się chociażby ładniejszym, równomiernym kolorytem), co automatycznie przekłada się na zubożenie pielęgnacji. Nie zrezygnowałam jeszcze całkowicie ze stosowania retinoidów, ale jestem na najlepszej drodze, aby to zrobić.
Już lekkie drapanie naskórka przynosi świetne rezultaty i jest zaskakująco dobrą metodą normalizującą nasilone rogowacenie. Myślę, ze pomyślność szczotkowania zależy głównie od stosowanej szczotki z naturalnego włosia, która poddaje się naciskowi i nie ma tak wysokiej ścieralności oraz równej, ostrej powierzchni jak drobinki ścierające, czy nawet silikonowe wypustki, które w efekcie mają większy potencjał drażniący oraz faktu stosowania tej metody na sucho.
Po kilku miesiącach regularnego szczotkowania twarzy, widzę ogromną różnicę w wyglądzie i gładkości naskórka, mniejszej tendencji do hiperkeratynizacji, pojawiania się suchych skórek i permanentnego odwodnienia, lepszym napięciu (szczególnie w problematycznym dla mnie rejonie bruzd nosowo-wargowych) oraz odżywieniu naskórka (objawiającym się chociażby ładniejszym, równomiernym kolorytem), co automatycznie przekłada się na zubożenie pielęgnacji. Nie zrezygnowałam jeszcze całkowicie ze stosowania retinoidów, ale jestem na najlepszej drodze, aby to zrobić.
Ponadto codzienny, bardzo krótki masaż szczotką poprawia funkcyjność mięśni twarzy, zapobiega nadmiernej utracie tkanki tłuszczowej oraz jej niekorzystnej migracji, można zatem otwarcie napisać, iż jest to także i zabieg odmładzający. Nie szczotkuję twarzy tak długo i jestem jeszcze zbyt młoda, by dostrzec efekty przeciwstarzeniowe, ale już teraz widzę dużą poprawę chociażby w rejonie podbródka, który nie jest już aż tak widoczny podczas schylania się (niestety, tutaj również wini praca siedząca w określonej, pochylonej pozycji), co oczywiście niezmiernie mnie cieszy i zachęca do dalszego kultywowania wieczornego rytuału. Masowane tkanki są również lepiej ukrwione, co przekłada się na ich lepszą regenerację, mniejszą tendencję do powstawania stanów zapalnych oraz reakcji toksycznych i alergicznych.
Szczotkowanie twarzy polecam szczególnie osobom zmagającym się z problemem rogowacenia, utratą jędrności i elastyczności, z nieświeżym, przebarwionym kolorytem, poszerzonymi porami i z pierwszymi oznakami starzenia.
PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA
Ogromne znaczenie w szczotkowaniu twarzy odgrywa zastosowana technika, siła nacisku oraz użytkowane akcesorium (najlepiej, aby szczoteczka posiadała średniej twardości włosie naturalne, włókna sztuczne są bardziej szorstkie, mniej elastyczne (lub aż nadto elastyczne i uginające się) i mają większą tendencję do powodowania mikrouszkodzeń), może być to metoda zarówno dość delikatna, jak i agresywna i nieprzyjemna. Podobnie jak większość osób, obawiałam się mocnych podrażnień, zaś łagodne muskanie skóry małą szczoteczką, okazało się czynnością niezwykle przyjemną, niepowodującą większych irytacji i zmian patologicznych: zaczerwienień, podrapań, świądu, stanów zapalnych.
Nacisk na szczoteczkę nie powinien być mocny i zdecydowany. Niektóre rejony mogą wymagać nieco intensywniejszego, stopniowego zwiększania nacisku (na przykład mięśnie szyjne, mięśnie jarzmowe, mięsień żwacz), ale nadal jest to raczej głaskanie skóry. Podrażnienia generuje silne tarcie, którego należy unikać, wzmożony nacisk nie przynosi wcale lepszych efektów.
Wykonanie pełnego masażu nie jest ani trudne, ani skomplikowane. Jest to raczej kwestia wprawy i chociaż podstawowej znajomości ludzkiej anatomii. Szczotkowanie rozpoczynam od posuwistych, podciągających ruchów wzdłuż mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego (musculus sternocleidomastoideus), a następnie kontynuuję czynność wykonując ten sam schemat długich, coraz bardziej intensyfikowanych, podnoszących ruchów, rozprężając mięsień szeroki szyi (platysma). Przepadam za przyjemnymi, okrężnymi ruchami wokół uszu oraz rejonu przyusznego i zausznego, muskając dodatkowo potylicę. Subtelnie masuję rejon kości gnykowej, a następnie kieruję się do mięśnia bródkowego (musculus mentalis) i zahaczam o umiejscowione bocznie obniżacze warg (depressor labii inferioris). Następnie, zgodnie ze wskazówkami zegara, rozprężam mięsień okrężny ust (musculus orbicularis oris). Po kilku sekundach stopniowo, ku górze, szczotkuję mięśnie jarzmowe (musculus zygomaticus), dbam intensywniej o dźwigacze kąta ust (musculus levator anguli oris), a następnie zajmuję się mięśniem żwaczem (musculus masseter) - od kąta żuchwy, ku mięśniom ocznym, od razu przechodzę do okrężnego rozluźniania mięśnia okrężnego oka (musculus orbicularis oculi). Zbliżając się już ku końcowi, muskam ku górze mięsień nosowy (musculus nasalis) i rozdzielam swoje delikatnie skręcające ku skroniom ruchy na lewą i na prawą stronę, zgodnie z umiejscowieniem mięśnia naczasznego (musculus epicranius).
W tradycyjnym szczotkowaniu twarzy, większość osób nie zwraca aż tak dużej uwagi na skupiska węzłów chłonnych, polecam jednak zająć się dłużej szczególnie rejonem uszu, potylicy i kości gnykowej - nie tylko ze względów prozdrowotnych, ale przede wszystkim relaksacyjnych. Warto w swoim masażu uwzględnić również okrężne ruchy w okolicach policzków.
Szczotkowanie twarzy i szyi nie pochłania dużo czasu, bowiem pełny, dokładny masaż nie zajmuje mi więcej niż pięć minut, gdy spieszę się, maksymalnie połowę czasu. Po wykonanym szczotkowaniu zawsze oczyszczam dodatkowo twarz przy użyciu wody (stąd zazwyczaj szczotkuję się wieczorem) i jeśli tego potrzebuję - aplikuję kolejne produkty pielęgnacyjne lub maseczkę oczyszczającą na bazie glinek.
![]() |
Rycina, atlas anatomiczny Sobotta |
Nacisk na szczoteczkę nie powinien być mocny i zdecydowany. Niektóre rejony mogą wymagać nieco intensywniejszego, stopniowego zwiększania nacisku (na przykład mięśnie szyjne, mięśnie jarzmowe, mięsień żwacz), ale nadal jest to raczej głaskanie skóry. Podrażnienia generuje silne tarcie, którego należy unikać, wzmożony nacisk nie przynosi wcale lepszych efektów.
Wykonanie pełnego masażu nie jest ani trudne, ani skomplikowane. Jest to raczej kwestia wprawy i chociaż podstawowej znajomości ludzkiej anatomii. Szczotkowanie rozpoczynam od posuwistych, podciągających ruchów wzdłuż mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego (musculus sternocleidomastoideus), a następnie kontynuuję czynność wykonując ten sam schemat długich, coraz bardziej intensyfikowanych, podnoszących ruchów, rozprężając mięsień szeroki szyi (platysma). Przepadam za przyjemnymi, okrężnymi ruchami wokół uszu oraz rejonu przyusznego i zausznego, muskając dodatkowo potylicę. Subtelnie masuję rejon kości gnykowej, a następnie kieruję się do mięśnia bródkowego (musculus mentalis) i zahaczam o umiejscowione bocznie obniżacze warg (depressor labii inferioris). Następnie, zgodnie ze wskazówkami zegara, rozprężam mięsień okrężny ust (musculus orbicularis oris). Po kilku sekundach stopniowo, ku górze, szczotkuję mięśnie jarzmowe (musculus zygomaticus), dbam intensywniej o dźwigacze kąta ust (musculus levator anguli oris), a następnie zajmuję się mięśniem żwaczem (musculus masseter) - od kąta żuchwy, ku mięśniom ocznym, od razu przechodzę do okrężnego rozluźniania mięśnia okrężnego oka (musculus orbicularis oculi). Zbliżając się już ku końcowi, muskam ku górze mięsień nosowy (musculus nasalis) i rozdzielam swoje delikatnie skręcające ku skroniom ruchy na lewą i na prawą stronę, zgodnie z umiejscowieniem mięśnia naczasznego (musculus epicranius).
W tradycyjnym szczotkowaniu twarzy, większość osób nie zwraca aż tak dużej uwagi na skupiska węzłów chłonnych, polecam jednak zająć się dłużej szczególnie rejonem uszu, potylicy i kości gnykowej - nie tylko ze względów prozdrowotnych, ale przede wszystkim relaksacyjnych. Warto w swoim masażu uwzględnić również okrężne ruchy w okolicach policzków.
Szczotkowanie twarzy i szyi nie pochłania dużo czasu, bowiem pełny, dokładny masaż nie zajmuje mi więcej niż pięć minut, gdy spieszę się, maksymalnie połowę czasu. Po wykonanym szczotkowaniu zawsze oczyszczam dodatkowo twarz przy użyciu wody (stąd zazwyczaj szczotkuję się wieczorem) i jeśli tego potrzebuję - aplikuję kolejne produkty pielęgnacyjne lub maseczkę oczyszczającą na bazie glinek.
PRZECIWWSKAZANIA
Bezwzględnym przeciwwskazaniem do szczotkowania twarzy jest trądzik zapalny, typowo ropny, głęboko ropiejący (nacieki), rany otwarte oraz aktywne, miejscowe infekcje bakteryjno-grzybicze i pasożytnicze. Szczotkowanie jest doskonałą metodą regulacji dla zaleczonej, znormalizowanej już skóry, dlatego też nie polecam masowania twarzy włosiem przy mocno nasilonych dermatozach o charakterze stricte zapalnym (ciężkie stadia trądziku różowatego, łojotokowego zapalenia skóry).
Szczotkowanie może okazać się za agresywną metodą dla skóry nadwrażliwej, bardzo suchej, skrajnie odwodnionej oraz uwrażliwionej trwale przez nierozsądne i niedopasowane kuracje dermatologiczne. Należy jednak mieć na uwadze fakt, iż delikatne, umiejętne muskanie skóry w określonym kierunku za pomocą szczotki z wysokiej jakości naturalnego włosia, nie jest tym samym co stosowanie szczotek oczyszczających obrotowych, posiadających mocne wibracje i twardsze włosie syntetyczne, dodatkowo nierzadko stosowanych w połączeniu z drażniącymi detergentami, co tylko zwiększa ich siłę działania.
Tak jak byłam na nie dla popularnych, wszędzie polecanych szczoteczek sonicznych (więcej przeczytaj tutaj>), które zamiast regulować, tylko zaogniały i rozregulowały naskórek z czołowym napędzaniem rogowacenia (co po części jest wynikiem nie tylko tarcia skóry, ale również obecności ultradźwięków i możności stosowania szczoteczki wyłącznie z detergentowymi, całkowicie spłukującymi się formułami myjącymi), tak jestem zdecydowanie za szczotkowaniem twarzy na sucho. Bez detergentów i bez zbędnych udziwnień, z o wiele lepszym skutkiem.
Szczotkować (szczególnie intensywnie) rejonu głowy, a zwłaszcza szyi, nie powinny osoby ze stwierdzoną miażdżycą (zwłaszcza w rejonie tętnic szyjnych) oraz nadciśnieniem tętniczym.
Przy użytkowaniu szczoteczki należy zwrócić szczególną uwagę na higienizację włosia, bowiem może ono stać się doskonałym siedliskiem dla bakterii, grzybów i roztoczy. Szczoteczkę za każdym razem oczyszczam w łagodnym syndecie, po wysuszeniu przechowuję w lnianym etui, natomiast przed każdym użyciem spryskuję obficie Skinseptem (środek dezynfekcyjny o szerokim spektrum działania) i odczekuję około 5-10 minut do całkowitego odparowania preparatu.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam ciepło,
Ewa